Catapultam habeo!

WTF Avangarda!? (relacji część pierwsza)

WTF Avangarda!? (relacji część pierwsza)

WTFM:

Na Avangardzie bylem krótko, bo tylko dzień z kawałkiem. W czwartek zajrzałem przelotnie, głównie do części wystawowej, piątek spędziłem już produktywniej, jak Pan Bóg przykazał, z aparatem na prelekcjach. Jednak letnia grypa wciąż trzymała mnie w szponach, więc pewnie z oferty Avangardy nie skorzystałem tak intensywnie, jakbym mógł o dobrym zdrowiu.

Konwent był... kameralny, to trzeba powiedzieć. Mniejsza niż oczekiwano frekwencja, połączona z rozbiciem imprezy na trzy niezależne ośrodki, wywołał poczucie pustki, melancholii i łotewskiego chłopstwa. W pewnym momencie to nie żaden budynek konwentowy, ale fontanna na terenie Politechniki, stała się centrum towarzyskim imprezy. Sam program – dobry, jeśli policzyć ciekawe prelekcje – był, moim zdaniem, niezgrabnie ułożony, bo nakładał na siebie podobną tematykę, lub rozbijał ją po różnych częściach imprezy. Można przypuszczać, że fani SF będą zainteresowani zarówno nuklearną apokalipsą, jak i astrobiologią, a fani Gry o Tron nie lubią wybierać między umieszczonymi o jednej porze punktami martinowskimi. Wiem, że program to prawdziwe puzzle, ciężko coś przenosić na ostatnią chwilę, ale gdyby Avangarda odbywała się w jednym budynku, slalom prelekcyjny byłby łatwiejszy.

Żałuję soboty i niedzieli (chorowałem już), żałuję też przegapionych przez nakładki programu punktów. Z żalem wystawiam konwentowi sześć punktów, licząc że za rok te najoczywistsze niedociągnięcia zostaną naprawione.

Ocena: 6/10

WTFApoc

Na Avangardzie byłem tylko w piątek i sobotę; podobnie jak Maciej, nawiedzany przez problemy zdrowotne. W te dwa dni widziałem sporo, ale pisząc szczerze, nie tak dużo, jakbym mógł. Organizacja konwentu była dobra – sprawna rejestracja, dobry nadzór ogrowy, brak problemów ze sprzętem – i to należy zaliczyć konwentmistzom na plus, choć złośliwi twierdzą, że podobny dryl jest łatwy, jeśli na imprezę przychodzi połowa oczekiwanych gości.

Program (a przynajmniej widziana przeze mnie część) był porządny. I tyle, nie pochwalę go bardziej, nie skrytykuję. Tak jak Maciej, miałem problemy ze złożeniem własnej trasy konwentowej, ale wiem, że tak być musi. Żadna z prelekcji nie zapadła mi w pamięć źle, niestety też, niemal żadna wyjątkowo dobrze. Jeśli miałbym przyznać jakieś wyróżnienie, nagrodziłbym Leszka Karlika i jego „Realistyczne walki w kosmosie”; dwugodzinny punkt, który mimo okazyjnych, a bardzo nieświeżych sucharów ideolo, był rzeczowy i poprowadzony z energią oraz entuzjazmem.

Przy okazji bardzo przepraszam pokrzywdzonych fanów Martina: mój udział w prelce fanowskiej Gry o Tron i konkursie tejże był słaby, mam nadzieję, że tylko z powodu choroby. Na szczęście Dzięcioł uratował oba punkty programu.

Muszę jednak ponarzekać na pewne drobiazgi, które obniżają moją ocenę Avangardy. Po pierwsze: wentylacja. Tak, to problem techniczny, ale nie da się ukryć, że nadpobudliwe dmuchawy rozłożyły zdrowotnie WTFM, i mnie nabawiły niedzielnego kaszlu. Po wtóre: czytelność informatora. To jest drobiazg, który można naprawić łatwo. Może tabelka z mikroczcionką stanowi przeszkodę nie do przebycia tylko dla pół-ślepych (jak ja), ale każdemu psuje przyjemność z ustalania konwentowej marszruty. Po trzecie: mam wrażenie, że lepsze zniżki i (lub) fanty dla prelegentów mógłby ubogacić program. To nie jest kwestia pieniędzy, a w każdym razie: nie tylko pieniędzy. Tak to w naturze bywa, że prelegent doceniany w ten czy inny sposób, stara się, wymyśla nowe punkty, miast odgrzewać te wygłoszone na Falkonie czy Pyrkonie.

Po czwarte: organizatorzy!, szukajcie jednego budynku.

Po piąte: organizatorzy!, szukajcie jednego budynku.

Ocena: 6/10

 

CDN



Artykuł opublikowany 15 sierpnia 2014 przez: A. Podlewski

Skomentuj:

Pozostało znaków: 30000. Możesz używać znaczników HTML: <b>, <u>, <i>, <blockquote>, <spoiler>



Kod sprawdzajacy Odśwież kod
Video meliora proboque, deteriora sequor
  WTF Wykrot