Catapultam habeo!

13 wspaniałych

13 wspaniałych

Od kilku dni grasuje w mediach społecznościowych wiru... łańcuszek, polegający na wezwaniu do wymienienia dziesięciu najważniejszych, najulubieńszych czy najczęściej czytywanych ponownie książek. Zabawa ta wydała mi się przyjemna, dlatego wstawiłem na fejsbukową ścianę mój dobór, zaznaczając, że chodzi mi o subiektywną listę tekstów, które moim zdaniem w największym stopniu ukształtowały mój gust i wrażliwość.

Wypisałem tylko tytuły z literatury pięknej. Na pewno Biblia, "Podstawy Pierwszej Pomocy", "Minerały" z serii "Patrzę, Podziwiam, Poznaję", czy "Was ist Autorität" J. M. Bocheńskiego OP mają proporcjonalnie większy wpływ na moje życie, niż wypisane niżej powieści, ale są to filary świata realnego, nie wyobrażonego. Dlatego nie o nich dzisiaj. I jak zapowiadałem, tutaj powtarzam te listę, w rozbudowanej formie, wraz z pełniejszym wyjaśnieniem. Bo pewnych rzeczy nie można tak po prostu wyznać i zostawić, warto wytłumaczyć. Tytuły podane bez hierarchii, ustawione w porządku alfabetycznym. Jest ich 13, bo tak.

1. Curwood J.O. - Szara Wilczyca

Książka wczesnej młodości; Lasy, zima, Północ, wilki, mizolygkia. To prosta opowieść, bardziej odczuwana emocjami niż intelektem, która zawiera wszystko, co potrzeba chłopięcej duszy: przygodę, obietnicę i tajemnicę. W wielu sprawach Curwood mnie inspirował; do czego: dowiecie się, gdy wydam moje "Opowieści z Wyżyny".

2. Dukaj J. - Czarne Oceany

Chyba największa bomba wyobraźni. Napisana z młodzieżową pasją (tak, Dukaj to nie Herod; był kiedyś młody), ale wpychająca w głowę najbardziej sugestywną wizję SF, jak znam. I książką mądra, poniekąd mądrzejsza niż późny Dukaj-Jaszczur-Z-Kosmosu. Wspaniałe, tragiczne zakończenie jest na raz nieludzkie, jak i ludzkie do szpiku kości.

3. Gibson W. - Graf Zero

To drugi chronologicznie tom Trylogii Ciągu, ale pierwszy, który przeczytałem. Chyba najlepszy, bo w Grafie Gibson prezentuje swoją wizję cyberprzyszłości najpełniej - najzimniej, najobiektywniej, w sposób przemyślany, a i wolny od późniejszych fobii i natręctw. Poznałem GZ bardzo wcześnie, to była moja pierwsza książka prawdziwie mroczna, hard-boiled fiction. Potem, wiele lat później przeczytałem raz jeszcze, i dochodzę do wniosku, że to jedna z tych apokalips, które są pełne nadziei.

4. Herbert F. - Diuna (wraz z Mesjaszem i Dziećmi)

Chyba nie trzeba tłumaczyć. Nikomu, prawda? Na wszelki wypadek przypomnę: to wspaniałe w swym dziwactwie uniwersum, które jest nie tylko fascynujące intelektualnie, ale i plastyczne. Wizje samunów i piaskali (łozizmy FTW!), obce, ale opisane przez przyswajalną egzotykę arabskości, w dużej mierze ukształtowały moją fantastyczną wyobraźnię.

5. Janson T. - Kometa nad Doliną Muminków.

Moje pierwsze spotkanie z postapokalipsą. Może nie tak miało być w założeniu autorki, ale ja - będąc małym brzdącem - przeżyłem tę opowieść w sposób totalny i ostateczny; jak należy, jako historię o przemijaniu (tudzież: przetrwaniu, dzięki niezrozumiałemu kaprysowi Boga). W dodatku, kiedy słuchałem (czytanych przez rodziców) i czytałem (już sam) następne części, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że kometa zawadziła atmosferę ziemską planeta traci powietrze i wszyscy zginą. Tatuś Muminka o tym wiedział, zabrał rodzinę na wyspę, będącą bliżej równika, przez co umożliwiającą dłuższe przetrwanie. Buka to alegoria Zimy Nuklearnej (nie używałem wtedy słowa "alegoria", ale wiedziałem co to "fallout winter", bo Tata mi tłumaczył), a wszyscy w Dolinie są szaleni, bo przeczuwają, że to już... Tak, byłem normalnym dzieckiem.

6. Kres F.W. - Pani Dobrego Znaku

Nie lubię fantasy jako takiego, lubię Kresa. A w Pani Dobrego  Znaku temu autorowi udało się coś niesamowitego, dostępnego tylko takim mistrzom, jak Sienkiewicz, Dumas, czy antyczni tragicy: idealnego podzielenia sympatii czytelnika pomiędzy tragicznie skonfliktowane strony sporu. I do dziś nie wiem, czy kibicowałem Cesarstwu, czy Dartanowi. Uwierzcie!? Mając do wyboru pół-sakralne królestwo tradycji i rycerstwa oraz masowy faszyzm bezdusznego państwa nowożytnego, nie mogłem jednoznacznie odciąć się od generał Terezy. Za ten emocjonalny i metapolityczny mętlik w mojej głowie, należy się Kresowi pomnik.

7. Lovecraft H.P. - Opowiadania (W Górach Szaleństwa, Widmo nad Innsmouth, Zew Cthulhu)

Na pewno jest taki zbiorek, w którym występują na raz te 3 teksty. On jest moim faworytem. Bo to HPL, oczywiście! Kosmiczny horror Samotnika jest wspaniały sam z siebie, oryginalny i przerażający nie dzięki drętwemu językowi (udrętwionemu jeszcze przez naszych seryjnych tłumaczy), ale rozmachowi, wszechświatowemu totalizmowi nieznanego. Przy tym muszę wyznać, że opowiadania Lovecrafta miały znaczny wpływ na moje widzenie świata. Historiozofia, filozofia i eschatologia Mistrza, choć same z siebie tchnące beznadzieją, w istocie otworzyły w mojej głowie wiele drzwi. Choćby przełamanie oświeceniowego fatalizmu, totalitarnego przekonania o bezlitośnie jednostronnej modernizacji, pozwoliło mi spojrzeć na kilka spraw po swojemu.

8. Miller W.M. - Kantyczka dla Leibowitza

Cudowna opowieść o nadziei w radioaktywnym pyle. Właściwie to nie beletrystyka, ale powieść religijna. Jej bohaterem jest Kościół Powszechny, a właściwie: ludzkość, jako Kościół Pielgrzymujący. Moim zdaniem, dzięki Kantyczce najłatwiej zrozumieć, czym jest katolicyzm, dlaczego "bramy piekielne Go nie przemogą", dlaczego katolikos znaczy "powszechny" nie tylko wszerz (przestrzennie, na całym świecie), ale i wzwyż (temporalnie, w całej historii). I nie da sie ukryć, że to jedna z tych uczt dla duszy, które karmią też bardzo nerdowskie potrzeby wyobraźni.

9. Pilipiuk A. - Kroniki Jakuba Wędrowycza (tom I)

Pierwszy tom opowiadań to geniusz, czysty, jak spirytus Jakuba. Pilipiuk jeszcze nieociosany, czasem naiwny, ale wizja tego rural-fantasy do dziś mnie czaruje. Zwłaszcza "Hotel pod Łupieżcą", opowiadanie skupiające wszelkie cnoty pilipiukowskiej "wsi wesołej". No i: "To ja, szatan! (...) Oddajcie mi moją walizkę!"

10. Sienkiewicz H. - Trylogia

Sienkiewicz to awatar wszystkiego, bo było największe w kulturze XIX wieku. Choć w ostatnich dekadach powieściowy realizm zniknął z głównego nurtu literatury, został tam, gdzie chcemy, aby został. W prozie gatunkowej: kryminale, fantastyce, sensacji. W powieści przygodowej, takiej jak te Sienkiewicza. Nawet, jak ktoś naszego Noblisty nie lubi, zwykle przyznaje, że mówi, myśli Sienkiewiczem, kiedy opowiada, gawędzi, opisuje. Ja o tym wiem i jestem z tego dumny. Bo Trylogia to trzy wielkie powieści. Nawet niedoceniane Ogniem i Mieczem, ten sen czarny Jana "Fantoma" Sowy, to też majstersztyk fabularny i emocjonalny. Kozacy nie są źli, Jarema nie jest dobry. A nawet jeśli, to obie strony są przede wszystkim epiccy, swagowi, przygodowi właśnie. I w tej zdałoby sie prostej intrydze Sienkiewicz wplata dużo więcej, niż się wydaje przy pierwszym przeczytaniu. Nie tylko "Bohuna żal"; miedzy liniami żal całej historii krwawiącej Rzeplitej, domu trzech starganych losem narodów, tragicznie skazanej na odejście. Można o sprawach poważnych pisać mądrze, a można mądrze i atrakcyjnie, jak Sienkiewicz.

11. Skalski S. - Czarne Krzyże nad Polską

Chyba najważniejsza książka mojego dzieciństwa. Na raz fajna i przejmująca, zajmująca całą wyobraźnię siedmiolatka, któremu Tata czyta o wojnie w powietrzu. Potem zaś poznałem historię samej książki (która powinna wepchnąć autora z powrotem do celi śmierci; a pewnym niespotykanym zrządzenie losu nie wepchnęła) oraz okoliczności jej wydania. CKNP to książka i pasjonująca, i metapasjonująca, bo habent sua fata libelli.

12. Strugaccy - Piknik na skraju Drogi

Ta krótka, ale plastyczna jak tona C4, wizja, urobiła znaczna część mojej fantastycznej wrażliwości. Zona, miejsce święte i przeklęte, tajemnicze i obiecujące przygodę to centrum każdego imaginarium w opowieści niesamowitej. Strugaccy zdawali sobie z tego sprawę i napisali (mini)powieść chyba tylko po to, abyśmy mogli dziś pisać i czytać o Chaosach, Przeklętych Pustkowiach, Lesie Za Murem i innych strachach przestrzennych w naszej fantastyce. Wieczna chwała Braciom za to!

13. Tołstoj L. - Anna Karenina

"Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób." Oto powieść, która byłaby wielka, nawet, gdyby składała się tylko z pierwszego zdania. A poza najlepszym zagajeniem w fabuły w dziejach, Anna to najlepszy romans, najlepszy kolaż społeczny, najlepsze wejrzenie wduszę Rosji, najlepsze dotkniecie tajemnicy ludzkiego nieszczania, najlepszy opis samobójstwa i najlepsza opowieść o kolei. A - cytując pewnego bohatera serii asdf movie - "I like trains".

Zbiorcza ocena tekstów: IT'S OVER 9000/10!



Artykuł opublikowany 05 września 2014 przez: A. Podlewski

Skomentuj:

Pozostało znaków: 30000. Możesz używać znaczników HTML: <b>, <u>, <i>, <blockquote>, <spoiler>



Kod sprawdzajacy Odśwież kod
Video meliora proboque, deteriora sequor
  WTF Wykrot