Magisterka znaleziona w Sieci
Chyba się jeszcze nie zdarzyło, abyśmy na tych łamach recenzowali prace magisterskie, ale dziś robimy wyjątek, ze względu na osobę opracowywaną. Kołakowski Kołakowskim, piszą o nim w miarę często, ale Lem... Dobrze, zainteresowanie autorem "Solaris" nad Wisłą nie gaśnie (choćby: całkiem udana antologia wydawnictwa Powergraph), ale nie znaczy to, że Fantasta z Krakowa został dość doceniony przez humanistykę. Praca Kowlasa jest tekstem zwięzłym, a Lemowi poświęcił tylko jej część, niemniej dobrze się stało, że pisarz został potraktowany syntetycznie przez filozofa.
Na początku chciałbym zwrócić uwagę że praca ta dostępna jest w sieci za darmo, więc kto nie ściągnie, ten z ZAiKSu. Po wtóre, uważam, że choć część dotycząca Kołakowskiego nie jest specjalnie odkrywcza, jej lektura nie zaszkodzi, zwłaszcza laikowi, który kojarzy autora "Głównych nurtów marksizmu" jako... autora "Głównych nurtów marksizmu" właśnie, ewentualnie miłego dziadka, który gadał coś o filozofii w telewizji. A to nie jest cały Kołakowski. Na przykład, z historii polemik z Lemem, możemy się dowiedzieć, że był antynerdem (co autor pracy wypomina mu w bardzo kulturalny sposób).
Tematem pracy Kolwasa jest spór między dwoma znanymi myślicielami, jaki wybuchł po (niezbyt pochlebnej) recenzji Summy Technologicznej. Tezą magistra jest faktyczna zbieżność wielu poglądów Lema i Kołakowskiego, tylko pozornie zaprzeczona w gorących polemikach lat sześćdziesiątych. Trochę brakuje mi dokładniejszego opisu ewolucji intelektualnych postaw obu panów, gdyż Szymon Kowlas zauważa, że zmierzch optymizmu Lema zbiega się z krytycznym przetworzeniem marksizmu przez Kołakowskiego, ale w szczególe ten proces zdaje się oczywisty i nie dość wyjaśniony. Samego Lema nie jest tu aż tak wiele, autor kilka razu wyręcza się cytatami z innych prac, w tym mało naukowych (Orliński!), nie sięgając do tekstów źródłowych tak często. To wada dla niezapoznanego czytelnika, ale czy dla nas? Znamy Lema, nie potrzebujemy wiedzieć, dlaczego "Solaris" jest smutne, a "Głos Pana" zmęczony. Dlatego nie zamierzam za to ganić autora.
Po lekturze pozostałem z kilkoma pytaniami. Niektóre wynikały ze specyficznej terminologii i systematyki Kowlasa (który dość liberalnie przypisuje Lema do aksjologicznego obozu kulturowego - choć, rzecz jasna, nie teologicznego - katolicyzmu), co jako wychowanek Starego Dobrego KULu przyjmowałem z pewnym zaskoczeniem. Poza tym opis filozofii starego Kołakowskiego, jako świadomego i bezkompromisowego irracjonalizmu nie do końca mnie przekonuje. Ale ta praca nie miała do niczego przekonać, tylko rozpocząć jakąś dyskusję o miejscu Lema w historii dwudziestowiecznej humanistyki polskiej. I tej roli wywiązuje się dobrze. Klikajcie i ściągajcie. A najlepiej: dyskutujcie z autorem. Będzie ruch w Lemświatku.
Ocena: 7/10