Catapultam habeo!

Rzeczpospolita Elficka (Tomasz Kołodziejczak, Czarny Horyzont)

Rzeczpospolita Elficka

Tomasz Kołodziejczak, Czarny Horyzont, Fabryka Słów 2010

Powieść Kołodziejczaka jest zwięzłą i krótka, taka niech będzie i recenzja. Cykl "Ostatnie Rzeczpospolita" uważam za jedno z najlepszych zjawisk w polskiej fantastyce ostatnich lat, a pierwszy tom tego, za jedno z najlepszych wydarzeń roku 2010. Zazdroszczę też autorowi, po porwał mi pomysł na napisanie cyklu inwazyjnego, ale cóż, takie życie – kto pierwszy ten lepszy.

Pomysł Kołodziejczaka jest prosty: osnowy rzeczywistości w latach dwudziestych dwudziestego pierwszego stulecia drą się, i do naszego świata wdzierają się obce potęgi. Najważniejszymi z nich są mroczne Barlogi, technonazistowska wersja potworów Tolkiena oraz zwalczające ich Elfy, które postanawiają bronić ludzi, w zamian za technologię i dobra duchowe (chrześcijaństwo, ziemskie tradycje i obyczaje, które wzmacniają obrońców kosmicznego Ładu). Koncept ten mógł przynieść coś bardzo dobrego, jak i złego. U Kołodziejczaka mamy do czynienia z opcją pierwszą. Założenia świata są zastosowane konsekwentnie, w całej opowieści na poważnie, ale bez zbędnego patosu. Autor wykorzystuje też wielki potencjał wyobraźni, jaki daje elfia kawaleria, czy cybernetyczne demony.

Na pewno jest to zabawa narodowymi i religijnymi motywami, ale zabawa pełna szacunku i radości. Nie jakaś dekonstrukcja, ale rekonstrukcja, ponowne opowiedzenie tradycji patriotycznych i duchowych w przystępny współczesnemu czytelnikowi sposób. Na pewno Kołodziejczak nie serwuje odbiorcy kazania, bo jak o kazaniu można mówić, kiedy jeden z bohaterów z pomocą litanii zamienia samolociki z papieru w szpiegowskie drony. To konserwatywna uczta wyobraźni, upichcona tak dobrze, jak się da.

Bohaterowie opowieści budzą sympatię, ba!, nawet pewne pobłażanie wobec ich heroizmu i szlachetności. Tym bardziej, że oni sami zwykle milczą, pozwalając śpiewać kolorowemu światu wokół. Sama fabułą jest dynamiczna, dobrze rozplanowana i... urwana w momencie najciekawszym. Pewnie był miał o to żal wobec autora, ale kolejne opowiadania z cyklu oraz druga powieść ukazały się na tyle szybko, aby zaspokoić moją ciekawość. "Czerwona Mgła" była już na naszych łamach recenzowana. "Biała Reduta" będzie niedługo.

Największym atutem cyklu "Ostatnia Rzeczpospolita" jest skala opowieści, jej plastyczność i totalność. W dodatku Kołodziejczak ciągle kusi czytelnika, ukazywaniem skrawków większej całości, kolejnych dziwów swojego uniwersum. "Czarny Horyzont" to zdumiewająco udany przykład dobrej opowieści, która jest jednocześnie wprowadzeniem do Historii Większej. I po reszcie owej Historii też wiele sobie obiecuję.

Ocena: 9/10



Artykuł opublikowany 29 maja 2015 przez: A. Podlewski

Skomentuj:

Pozostało znaków: 30000. Możesz używać znaczników HTML: <b>, <u>, <i>, <blockquote>, <spoiler>



Kod sprawdzajacy Odśwież kod
Video meliora proboque, deteriora sequor
  WTF Wykrot