Catapultam habeo!

Ukryta Opcja marysuewska (Adam Przechrzta, Pierwszy krok)

Adam Przechrzta, Pierwszy krok, Fabryka Słów 2008

WTFApoc przeczytał inną powieść Przechrzty, "Białe noce", nie ukrywając rozbawienia. Ja zmęczyłem "Pierwszy Krok" i nie ukrywam irytacji. To nie jest dobra literatura, a w każdym razie: niezdatna już do lektury dla mnie. Mam nieco więcej niż czternaście lat (nawet sporo więcej), cenię w literaturze nie tylko formalne rzemiosło, ale też oryginalność, nieprzewidywalność, przemyślane fabuły. Tych trzech ostatnich elementów nie znajdziemy u Przechrzty. A szkoda...

"Pierwszy krok" to opowieść fantasy, z nutą powieści płaszcza i szpady, historii alternatywnej oraz młodzieżowej "power fantasy". Właściwie owych snów o potędze jest tu najwięcej, bo prosta historia o Europie z magią i późnonowożytną technologią na raz, stanowi tylko tło. Mamy więc alterfrancuską rodzinę królewską, która jest piękna, młoda, uzdolniona magicznie i wyszkolona wojskowo, ale żeby nie było zbyt radośnie, głównym bohaterem jest brat króla, a nie sam król. Po długoletniej wojnie z Cesarstwem Rzymskim, Alterfrancja postanawia ruszyć w wesołego oberka, przebaczyć wrogowi, zbratać sie z nim, i w tym celu posyła księcia krwi, aby pojechał do Rzymu, zachwycił kobiety, fechtował z mężczyznami, ucierał nosa papierowym złoczyńcom i dowodził swojej ogólnej kwaziboskości. Potem w historie wmiesza się potęga z innego świata, którą musi powstrzymać sojusz Franci oraz Imperium, a sam Adam de Sarnac faktycznie osiągnie poziom półbóstwa, dzięki czemu zacznie przypominać wowego pięćdziesięciolewelowaca, robiącego kłesty wstępne.

I tyle tylko można powiedzieć o przewidywalnej fabule powieści. Podczas lektury wielekroć zgrzytałem zębami, bo sam koncept magicznej Europy, stylizowanej na epokę Pokoju Westalskiego pozwala na wiele dobrych historii (co rok temu pokazał - dość brawurowo - Krzysztof Piskorski). Przechrzta jednak niszczy ten potencjał szybko. Świat staje się ścianą, na tle której wysokolewelowi bohaterowie powieści prężą swe magiczne muskuły. Co gorsza, ci gieroje są tak sztampowi, że wydają się zasługiwać bardziej na numery, niż imiona. To, co denerwowało WTFApoca przy lekturze "Białych Nocy", tu objawia się na pełnej kappie, nawet bez prób urozmaicenia fabularnej obsady. Czekałem dość długo, może i do połowy powieści, na jakiś tłist, zburzenie czwartej ściany, sygnał, że autor nie tyle nie stara się opowiedzieć znaczącej historii, co bawi się konwencją. Jeśli tak zrobił, to postanowił pozostać w tej kpinie samotny, bo do ostatniego zdania "Pierwszy Krok" prezentuje ową młodzieżową bajkę z magią i katapultami śmiertelnie poważnie.

Ta powieść może żerować na niskich oczekiwaniach czytelnika. Piękne i chętne kobiety, ulegające wiecznie zwyciężającym w boju mężczyznom, brzydcy łotrzy i fabularne fajerwerki deus ex machina mogą zaspokajać czyjeś potrzeby. I może lepiej, że produkuje je posługujący się dość poprawnym językiem Przechrzta, niż autorzy różnorakich fanfików, z gatunku tzw. "Mary Sue stories". Ale swoją ocenę "Pierwszego Kroku" muszę obniżyć właśnie ze względu na zmarnowany potencjał. Bo ta Alterfrancja i Alterwojna Trzydziestoletnia mogły zadziałać inaczej, niż tylko losowo zebrany zestaw ozdób.

Ocena: 4/10



Artykuł opublikowany 03 października 2014 przez: M. Sprzęgaj

Skomentuj:

Pozostało znaków: 30000. Możesz używać znaczników HTML: <b>, <u>, <i>, <blockquote>, <spoiler>



Kod sprawdzajacy Odśwież kod
Video meliora proboque, deteriora sequor
  WTF Wykrot