Zergokomuchy i Naziszatany
Zergokomuchy i Naziszatany
Tomasz Kołodziejczak, Czerwona Mgła, Fabryka Słów 2012
Pierwszą odsłonę tego świata przegapiłem. Opowiadanie „Piękna i Graf” znalazło się w antologii „Niech żyje Polska. Hura! (I)” z 2006. Dopiero zajdlowa nominacja w 2012 dla tytułowej „Czerwonej Mgły” z recenzowanego zbioru, zwróciła moje oczy na teksty Kołodziejczaka. Bardzo lubię Dominium Solarne (i w wydaniu powieściowym i w opowiadaniach, zebranych razem dwa lata temu), autor jest barwną postacią w fandomie, a literatura inwazyjna to mój konik; nie tylko fanowski, ale poniekąd naukowy. Te trzy czynniki wystarczyły, aby mnie nastawić pozytywnie do tomu. I to pozytywne nastawienie właściwie nie zgasło po lekturze, ale muszę przyznać, że liczyłem na więcej.
Od razu zaznaczę: opowiadanie „Czerwona Mgła” jest wspaniałe, i to właśnie na nie głosowałem przy tegorocznych Zajdlach. Trzy pozostałe teksty nie są złe, ale... Cóż, tylko poprawne, co lokuje je znacznie poniżej średniej autora.
W przypadku opowiadań o Elfiej Rzeczpospolitej działa formuła klasycznej militarnej fantastyki (opisana niedawno przez M. Sprzęgaja; może nie dostrzegłem tylko nieprzystojnych przyjaźni frontowych). Historie wyróżnia z tłumu tylko sam świat Kołodziejczaka. Ten jest ciekawy i – w granicach rozsądku – oryginalny. Magiczną Polskę atakują: szatański analog nazistowskich Niemiec oraz przypominające skrzyżowanie Orków i Zergów fantastyczne komuchy. Opowiedziane historie są do bólu proste i przewidywalne; główny bohater wyjęty z kserokopiarki, a napotykane postacie z Generatora Enpeców w Fanstasy; magiczny technobełkot robi wrażenie w obrębie jednego opowiadania i męczy w perspektywie całego zbioru. Słowem: czyta się... nieźle.
Dlaczego, mimo takich zastrzeżeń, wystawiam Mgle relatywnie wysoką ocenę? Bo plastyczność świat nadrabia braki w historii. Po prostu wizje krasnoarmijnych zergoorków kolekcjonując zegarki oraz nazi-szatanów, dokonujących holokaustu gnomów, ale także elfiej husarii i uzbrojonych w magię Białogwardzistów przyciągają same. Doskonały wybór z polskiego imaginarium historycznego, nieco gorszy, ale wciąż niezły: z imaginarium fantastycznego, zrobiły swoje. Jako powieść, Czerwona Mgła mogłaby zawieść. Jako wycieczka po historycznych fantazmatach i zabawa z narodową wyobraźnia, daje radę.
No, chyba, że autor na serio potraktuje własną kreację i napisze powieść z prawdziwą fabuła, postaciami i systemem technologicznym. Wtedy może być nawet lepiej, o ile powrócą zergokomuniści.
Ocena: 7/10