30 lat burzy
30 lat burzy
Metallica, Ride the Lightning, Megaforce Records 1984
W tej chwili łamię swoją zasadę nierecenzowania klasyki, ale trzeba. Od premiery drugiej płyty Metalliki upływa 30 lat, a album ten wciąż odbija się echem w nowoczesnej muzyce metalowej i rockowej. Jest ważny z wielu powodów, z których zwykła przyjemność słuchania tych ośmiu kawałków nie jest najważniejsza. RTL po prostu ukształtował pewien podgatunek metalu, zrodził ileś-tam-set zespołów, które chcą grać jak Metallica, i udowodnił, że choć Ameryka nie potrafi dać muzyce światowej jakiejś bachowej Mszy Wielkiej, czy mozartowskiego Requiem, potrafi zostawić w pamięci coś, z czym się słuchacze będą liczyć przez dziesięciolecia (aby nie powiedzieć patetycznie: może przez wieki).
Ale czy ten „ponadczasowy klasyk” faktycznie jest odporny na zmieniające się wrażliwości i gusta? Co by było, gdyby przesłuchać ten album dziś, oceniając kawałki Metalliki wedle standardów i oczekiwań XXI wieku? Warto zadać pytanie: czy zachwycając się nad drugim albumem Metalliki, nie jesteśmy zbyt łagodni wobec muzyków, w 1984 wciąż uczących się swego rzemiosła? Poniżej spróbuję ocenić RTL piosenka po piosence, starając się zapomnieć o kultowym statusie wydawnictwa.
1. "Fight Fire with Fire" (Hetfield, Cliff Burton, Lars Ulrich) 4:45 7/10
Świetny kawałek traszowy, obciążony wciąż niewyćwiczonym wokalem. Ale gitarowy riff i ogólne dynamika otwarcia albumu zostawiają po sobie zacne wrażenie.
2. "Ride the Lightning" (Hetfield, Dave Mustaine, Burton, Ulrich) 6:36 9/10
Tytułowy kawałek z tej płyty broni się po trzech dekadach. Jest zaśpiewany nieco nieporadnie, ale przez to tym dynamicznej. Refren Hetfielda faktycznie „pali w mózgu”, w najlepszym znaczeniu tego idiomu.
3. "For Whom the Bell Tolls" (Hetfield, Burton, Ulrich) 5:09 8/10
Jeden z klasycznych kawałków M, dobry, zapadający w pamięć riffami, a znośny w tym kawałku wokal Hetfielda nie psuje słuchowego wrażenia.
4. "Fade to Black" (Hetfield, Burton, Hammett, Ulrich) 6:57 10/10
Ech, stracę pewnie wiele w oczach prawdziwych metali, ale przyznaję: to jest metalowa ballada, która nie tylko zdefiniowała tę formę muzyczną, ale i część mojego podejścia do ciężkiej, acz melodyjnej muzyki.
5. "Trapped Under Ice" (Hetfield, Hammett, Ulrich) 4:04 6/10
Szybki kawałek, nagrany jednak chyba bez wyraźnego przekonania, poza chęcią nagrania szybkiego kawałka. Dobra piosenka zapychająca, niewiele wnosząca do albumu.
6. "Escape" (Hetfield, Hammett, Ulrich) 4:23 5/10
Jak wyżej; wpadający w ucho i pamięć refren, ale niewiele więcej. Szkoda.
7. "Creeping Death" (Hetfield, Burton, Hammett, Ulrich) 6:36 7/10
Koncertowy klasyk, skrzący dynamicznym, zapadającym w pamięć riffem. Braki techniczne, zwłaszcza wciąż niepewny wokal Hetfielda, obniża ocenę tego skądinąd świetnego kawałka.
8. "The Call of Ktulu" [Instrumental] (Hetfield, Mustaine, Burton, Ulrich) 8:53 12/10
30 lat temu Cthulhu zadzwonił do ludzkości; odebrali Hetfield, Mustaine, Burton i Ulrich. Absolutny geniusz klimatycznego pasażu dźwiękowego, idealna ilustracja lovecraftianśkiej tajemnicy. 10/10, plus punkt za Cthulhu, a drugi punkt za późniejszą wersję orkiestrową, która jest jednym z najważniejszych utworów chyba dla każdego mistrza gier fabularnych. Ocena poza skalą to jedyne racjonalne rozwiązanie problemu z tym cudem.
Średnia ocen: 8/10
Zbyt niski werdykt? Dla niektórych tak, ale dla mnie niekoniecznie! Pamiętajmy, że mamy do czynienia z albumem wciąż rozwijającej się grupy, na którym znalazły się zapchajdziury oraz nieśmiertelne przeboje. Poza tym RTL został nagrany ciut za wcześnie – gdyby ten album przygotowała ekipa już tak zgrana i oswojona ze swoim rzemiosłem jak późniejsza Metallica z Master of Puppets... Ale to temat na oddzielną recenzję.