M. Sprzęgaj
Mieszka w Warszawie, kocha to miasto, choć ponoć bez wzajemności. Uznany koneser kina kategorii Ź, taksydermista-amator i członek Kapituły Literackich Nagród Bubla. Pisze, komponuje, a w wolnych chwilach recenzuje. Postrach młodych autorów i starych wyjadaczy. Niebezpieczny w starciu bezpośrednim; radzimy zachować ostrożność.
Zobacz więcej:
Chrum! Czyli jak zdziczałem
Zaraz po zjeździe z autostrady pokazujemy karty. Wczesnowiosenne oblodzenie ma mocnego fula, hamulce nędzną parkę. Spasowałem więc i przez ułamek sekundy wpatruję się w stalowa barierkę. Ułamek minął i obaj – motor i ja – przytulamy się do niej z hukiem i zgrzytem.
Upiornie jasne gwiazdy przysłania tylko rzadka mgiełka mojego oddechu.Szukam znanych gwiazdozbiorów. Gdy rozglądam się za Kasjopeją, ciepła kałuża wokół mnie zaczyna intensywnie parować. Przy Cefeuszu martwe zimno dociera do nóg. Silnik motocykla warczy jeszcze po raz ostatni i milknie. Zrobiło się całkiem cicho, czasem tylko świszczy samochód na trasie. Znalazłem Smoka i Żyrafę. Chcę wskazać je palcem, ale nie mogę – moja prawa dłoń i mózg nie należą już do tego samego klubu. O, Mała Niedźwiedzica! Moja krew cuchnie wódką.