Kącik filmowy
Jeśli przyporządkujemy literom słowa FILM kolejne cyfry, otrzymamy 6 (cyfra diabelska), 9 (odwrócone 6 czyli diabeł do kwadratu), 13 (liczba pechowa) oraz 14 (astrologiczny symbol ulegania własnym słabościom, a także nawiązanie do 2x7 grzechów głównych). Już na tym etapie widzimy, że FILM to podwójnie diabelski wynalazek diabła, który może przynosić jedynie pecha!
Ale nie koniec na tym!
Jeśli dodamy do siebie te wartości otrzymamy wyjątkowo parszywą liczbę 42. Jest to między innymi liczba atomowa molibdenu, który wykorzystuje się przy produkcji bomby atomowej (izotop 99). 42 dzień roku to 11 lutego, czyli imieniny Adolfa (czy to może być przypadek???). Tego dnia zmarła też Whitney Houston.
Ale to jeszcze nie jest najgorsze!
Kolor RGB 69.13.14 jest ciemno-karminowy niczym skrzepła krew!!!
Wniosek: filmy to zło i nie należy ich oglądać. Można je recenzować, byle nieprzychylnie.
Zobacz więcej:
Ultramarines. A Warhammer 40k Movie.
Pamiętam jak dziś: cudownie nirwanizujący zapach akrylowych farbek, upaprany stół i kolejne szeregi spejsmarinsów, którzy po mojej artystycznej interwencji przypominali... coś dziwnego. Gdy więc Ciocia z Ameryki przywiozła pachnące świeżością DVD z filmem „Ultramarines. A Warhammer 40.000 Movie", przez wzgląd na stare czasy i z sentymentu dla tego mrocznego uniwersum postanowiłem rzucić okiem.
SyFy 3
Kanał SyFy otrzymał swą dumną nazwę na początku 2009 roku, ponieważ poprzednie miano - Sci-Fi - trudniej było zastrzec jako znak handlowy. Zmiana ominęła Polskę i inne kraje ościenne, ponoć po długich i wnikliwych badaniach opinii rynku. A szkoda!
SyFy znane jest z produkcji licznych, niskobudżetowych* produkcji filmowych w znanej i lubianej przez nas konwencji horroru science-fiction. W swoim dorobku wytwórnia ma takie tytuły, jak: "Dinocroc vs. Supergator", "Flu Bird Horror", "Yeti: Klątwa Śnieżnego Demona" czy "Atak Szablastozębnego", a także trzy kontynuacje sławnego "Lake Placid". Wszystkie te pozycje ogląda się z przymrużeniem oka i odtwarzaczem ustawionym na 130% szybkości, aby uniknąć późniejszego "moralniaka" (łatwiej wybaczyć sobie 75 niż 100 minut). Nie oznacza to jednak, że filmy te nie są godne polecenia, a poświęcone na nie pięć kwadransów będzie bezpowrotnie straconych!
Elektrybałt Lema
Cierpkie słowa Stanisława Lema o ekranizacji powieści "Solaris" sprzed dekady należy, w ujęciu wcześniejszych prób przeniesienia jego prozy na srebrny ekran, potraktować jako komplement. Czy naprawdę jest tak źle? A może na horyzoncie pojawia się nadzieja?
Coś na progu nowej ery
The Thing (2011) miał być zarówno remakem jak i prequelem do sławnego Cosia z roku osiemdziesiątego drugiego. Oryginalny „The Thing” był obrazem przełomowym i to na kilku płaszczyznach. Jak ma się do tego młodsza o niemal trzy dekady wersja? Nienajgorzej.
Nikt tak po prostu nie ekranizuje Martina
Wobec ekranizacji (jak zazwyczaj) nie miałem wysokich oczekiwań, pewnie dlatego się nie zawiodłem. Adaptacja Gry o Tron (gdyż pierwszy sezon opowiada wydarzenia pierwszego tomu sagi) jest – zadziwiająco, jak na warunki amerykańskie – wierna oryginałowi.
Dziesięć obrazów Dziesiątej Muzy
Łańcuszki akceptowalne, część druga: dziesięć ulubionych filmów. Przeważa fantastyka (nic dziwnego) oraz okolice. Na pewno widać, że po zdarciu ze mnie cieniutkiej warstwy intelektualisty, pod spodem siedzi człowiek prosty, potomek zaściankowej szlachty, która lubi, jak coś wybucha. Co gorsza, nie wstydzę się tego.
Harry Potter i doskonała kopia (Kobieta w czerni)
Po "Kobiecie w Czerni" nie spodziewałem się niczego nowego; a właściwie niczego się spodziewałem. Dlatego pisanie o fabule, przewidywalnej, ćwiczonej od powieści gotyckiej, przez Poe'go i neogotyków, po dwudziestowiecznych epigonów, nie ma sensu. Lepiej skupić się na technicznej stronie widowiska. Ta nie zachwyca, ale i nie drażni.
Nekromancja komercyjna (Z Archiwum X, miniseria)
Po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków nowych „The X-Files”, dochodzę do wniosku, że żyjemy w drugich latach dziewięćdziesiątych, tylko gorszych. Niby wszystko jest: dostosowane do współczesności teorie spiskowe, szczypta mistyki, czarny humor, ale to wszystko wydaje się na siłę składaną repliką, rekonstrukcją robioną nie przez twórcę, ale archeologa.